Instalacje - ciężki czas pod każdym względem
My tu gadu gadu, a na budowie robią się instalacje wszelkiej maści. O ile elektrykę wspominam naprawdę super, budowa wiecznie czysta, wszystko pedantycznie zrobione, wentylacja mechaniczna podobnie, o tyle etap hydrauliki przypomina wybuch bomby :) ale po kolei:
Elektrykę planowaliśmy długo i wielokrotnie wracaliśmy do tego tematu, aby rzeczy z nią związanych, o których zapomnimy, było jak najmniej. Rysowaliśmy po ścianach, planowaliśmy wysokości poszczególnych gniazdek i punktów świetlnych, na potrzeby elektryki mamy wybrany z grubsza model kanapy, aby wiedzieć, gdzie mają być kinkiety do czytania :) i same kinkiety także zostały wybrane rzecz jasna :) Na tę chwilę wiem, że będą dwie przeróbki związane do dodatkowymi punktami świetlnymi.
Z wentylacją mechaniczną jak wiecie miałam zagwozdkę jak pomieścimy się w niewysokiej posadzce, wykonawca polecił nam zastosowanie większej ilości kanałów o mniejszej średnicy. Przystaliśmy na to, zostaliśmy zapewnieni, że wszystko będzie funkcjonowało prawidłowo. No cóż, oby :)
Do plątaniny rur na podłodze dołączyła klimatyzacja, która najbardziej mnie stresuje ze względu na stosunkowo delikatne rurki, po których nie powinno się chodzić. Wykonawca nabił azotem instalację, aby w razie czyjegoś niepowodzenia, nieszczelność od razu była szłyszalna i łatwa do zlokalizowania.
No i hydraulika - wykonawca super, sam etap masakra :) chyba najbardziej destrukcyjny ze wszystkich do tej pory. Robimy hydraulikę przed tynkami, planowaliśmy po, ale że wykonawca był dostępny, żal nie skorzystać ;) i w sumie, hydraulik widzi jak są położone pozostałe kable na ścianach, ryzyko kolizji jest zminimalizowane. Także chyba będzie ok.
Na piętrze jest już rozkładana podłogówka, lada moment będą robione wylewki i zaraz potem fachowcy schodzą na parter. Stresuje mnie ten etap, czy nic się nie zniszczy, nie pęknie, nie zgniecie, czy wysokości na pewno będą ok, czy nikt się nie rąbnie. No i na ten mój stres zostało dziś wkopane szambo i zbiornik na deszczówkę, działka wygląda jakby wpadło stado dzików. To co się na niej dzieje to przerasta moje najśmielsze wyobrażenia na temat budowy :) mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu, najdalej za dwa uda nam się działkę posprzątać i wyrównać bo za słabe mam nerwy na takie widoki.
Jak wyrównamy działkę, kupię sobie takiego barana i postawię przed domem. O !